Uruchomienie litery z tablicy dworcowej, część II

Zastanawiałem się długo, czy do wykorzystanej liczby pinów bardziej pasuje protokół SPI czy I²C, ale żeby uzyskać więcej odpowiedzi musiałem skorzystać z bardziej zaawansowanego sprzętu niż multimetr za 20zł z giełdy elektronicznej. Na szczęście nie blefowałem na dworcu w Bydgoszczy – faktycznie posiadam dostęp do jednego z lepiej wyposażonych laboratoriów w mieście i następnego dnia z kolegą z pracy zamiast zabawkowego zasilacza podłączyliśmy profesjonalny laboratoryjny, a multimetr zastąpił potężny oscyloskop Tektroniksa. Kiedy już udało się nam go uruchomić (niestety na co dzień nie korzystam z takich zabawek), naciśnięcie jednego guzika udzieliło wszystkich odpowiedzi na temat sygnału generowanego przez sterownik. Na wyświetlaczu widniał delikatnie poszarpany wykres fali prostokątnej, a wyliczona przez oscyloskop częstotliwość wynosiła 980Hz.

980Hz. To mało. Na tyle mało, że było do zmierzenia kartą muzyczną w komputerze. I jest to sporo mniej niż najniższa częstotliwość dla I²C (100kHz). Nie znałem i nie poznałem żadnego protokołu, który bazowałby na tej częstotliwości. Czyżby coś własnościowego? Nie miałem pojęcia co to może być. Aby pomóc sobie w rozwiązaniu zagadki, przyjrzałem się dokładnie płytkom od Pana Mariana – zawierały oddzielne, wymienne kości pamięci z programami. Z nich, mając odpowiedni sprzęt, można już zgrać program. Tak starego sprzętu niestety w laboratorium nie miałem, ale czego nie ma firma – mają koledzy i na następny dzień zaplanowałem zrzut programu z użyciem niegdyś standardowego, ale archaicznego dzisiaj, programatora Willem.

Będąc już w domu, postanowiłem kontynuować próby – potrzebowałem jakoś wygenerować przebieg prostokątny 980Hz i przypomniałem sobie o od dawna leżącej w mojej szafie płytce rozwojowej Freescale FRDM. Trochę czytania dokumentacji, instalowania środowiska programistycznego i użerania się z narzędziami mającymi ułatwić, a tak naprawdę utrudniającymi tworzenie oprogramowania i jest. Mam. Program który na wybranym pinie płytki generuje falę prostokątną o częstotliwości 980Hz. Podłączenie nie było łatwe, bo nie miałem jeszcze żadnych narzędzi pomocniczych w rodzaju płytek stykowch – skręcałem więc druciki i wciskałem je w dziurki na płytce rozwojowej z pomocą pociętej zapałki. Po kilkukrotnym upewnieniu się, że niczego nie poplątałem i nie wysadzę litery w powietrze, włączyłem zasilanie, ustawiając uprzednio ręcznie literę na pozycję ‚A’.

Obraca się. Kolejne znaki przeskakują, a ja czekam w napięciu. Już mija ‚N’. Czy uda się za pierwszą próbą nawiązać nić porozumienia z nieznanym programem w module, czy konieczne będzie żmudne analizowanie programu ze sterownika? Przelatują już polskie znaki, będące jednymi z ostatnich. Ł. Ń. Ó. Ś. Ź. Ż. Kropka. Myślnik. Ukośnik. To już zaraz! Małe n. Spacja. Dalej spacja. To złudzenie, wywołane podekscytowaniem, czy naprawdę stoi? Stoi! Wydałem z siebie głośny okrzyk radości i sprawdziłem ponownie zachowanie modułu, wyłączając i włączając zasilanie – znów nastąpił poprawny reset. Tak samo jak za każdą kolejną próbą. Kolejny sukces zaliczony, w bardzo krótkim czasie! Teraz zostało jednak dużo trudniejsze zadanie – zmusić moduł do obrócenia się na żądaną pozycję…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *